Na początku pragnę was przeprosić, ale nie miałam co opisywać :/ Jedyną ciekawą rzeczą w listopadzie były moje zawody woltyżerskie, ale nie o tym! Dzisiaj jako prezent (bo chyba wszyscy wiedzą z jakiej okazji) dostałam moje pierwsze Breyer Stablemates! *jeeeej*
Jako, iż damy mają pierwszeństwo, opiszę najpierw ,,bezimienną" klacz:
Teraz pora na ogiera. Jak widać (albo jak ja widzę) jest kary, ma odmianę na pyszczku i dwie skarpy. Jest on w typowo ujeżdzeniowej pozie.
Na jego grzywie zaplecione są koreczki:
A od przodu wygląda jak szczur...
A teraz pora na ŹREBAKA!
UWAGA! JEŚLI NIE CHCESZ ZEPSUĆ SOBIE NIEAPODZIANKI, TO NIE CZYTAJ DALEJ, ALE KOMENTARZA ZOSTAW :)
Maluszek odziedziczył po obu rodzicach urodę, co daje naprawdę slicznego malucha! Maść odziedziczył to mamie, a grzywe i ogon po tacie. Prezentuje się tak:
Zdjęcia nie oddają rzeczwistego uroku okruszka, ale i tak wygląda uroczo. Bardzo wiele daje mu podniesiony ogonek:
Odmiana na pyszczku:
I ta dziarska poza <3
Jestem bardzo zadowolona z tej rodzinki i chyba kupie jeszcze takich kilka ;) Bardzo polecam! A jutro o nowych pracownikach stajni...
Do napisania!